heaven blues

dawno, dawno, temu, za siedmioma morzami, za siedmioma rzekami – a konkretnie w 1984 roku w kieleckim wdk rozpoczął próby zestaw muzyczny o nazwie heaven blues

hqdefault

jego skład nie zmieniał się przez czas jakiś: tomek banaś i irek zarychta – gitary, tomek bracichowicz – czarno-białe, antek stryszowski – basowa, jasiu haber – bębny oraz moja skromna osoba w formie śpiewaczej.

debiut nastąpił w lutym 1985 roku na deskach sali widowiskowej wyżej wzmiankowanego wdk. specjalnie na ten koncert gwizdnąłem chrystusowi czerwoną koszulę w kwiatki.

potem zaczęliśmy dużo grać. sukcesy były – nie powiem. z każdego przeglądu, w jakim uczestniczyliśmy, przywoziliśmy popiołe albo inny dzbanek. oprócz tego spędzaliśmy miło czas próbując i racząc się trudno uchwytnym piwem zamkowym lub słonecznym (browar jędrzejów) lubo też vistulą albo bałtycką (ta ostatnia, ze względu na swój specyficzny po[nie]smak, nazywana była heavy metal vodka). po koncertach pozostała obfita taśmoteka (nawet nie wiem, u kogo są te nagrania) oraz dwie sesje nagraniowe w studiu kieleckiego radia (w tym jedno z włodkiem kiniorskim – saks).

przez czas jakiś funkcjonował z nami obywatel waldek gębski – saksofonista oraz artur walczak – na sksypeckach. problemy związane z bębniarzem spowodowały, że musieliśmy posiłkować się różnymi modelami, np. radek maciński, artur radzimowski; na famie 86 wystąpiliśmy również z arturem gadkowskim na pianinie („joseph” musiał odwalać egzaminy na studiach).

po jakimś czasie chłopaki w ilości sztuk dwie (irek zarychta i antek stryszowski) poszli w kamasze. nawet gromadnie bylim na przysiędze. oni poszli w kamasze, a my przygarnęliśmy do ekipy niejakiego zdzicha zioło na gitarze i roberta idzika na basie.

rok 87.: poszukiwania perkusisty przyniosły skutek: w studiu radia kielce oraz na dużej scenie rawy zagraliśmy w składzie: artur „tekla” walczak – skrzypce, tomek „joseph” bracichowicz – klawisze, tomek „dżemu” banaś – gitara, zdzichu zioło – gitara, robert idzik – bas, amadeusz „kuba” majerczyk – bębny, marek „babcia” dubeltowicz – wokal, organki wargowe. wygrana rawy poskutkowała naszym uczestnictwem w płycie „bielszy odcień bluesa” utworem „stormy monday”.



potem zagraliśmy jeszcze na opolskich debiutach ’88,



poszło w tv i zaczęło się rozłazić. zaczęły ujawniać się różnice w podejściu do stylu muzycznego, jaki uprawiamy. część chciała grać pop (co ujawniło się już podczas sesji nagraniowej dla radia), część zaś nie miała już w ogóle ochoty grać, ja natomiast chciałem zostać przy bluesie. przez jakiś czas ekipa występowała w okazjonalnych składach (np. z niejakim andrzejem „śliwkiem” śliwą – gitarka i bębny :)))), by w końcu rozlecieć się na dobre.

marek „babcia” dubeltowicz

po rozlezieniu się heavena czas jakiś zajmowałem się różnymi rzeczami – wszystko oprócz grania. potem stwierdziłem, że bez grania to się panie ten teges nie da. no i rozpocząłem działania samoistne, bazując na standardach archaicznego bluesa z delty i śpiewając swe piosnki. zacząłem na nowo uczyć się grać na gitarze (sztuki tej nie posiadłem zresztą do dziś). kilkanaście koncertów sobie zagrałem, między innymi jako support dżemu. z tego czasu pozostały nagrania dokonane w studiu radia „jedność”.

potem udało mi się skontakcić z michałem jelonkiem – skrzypek (wówczas – ankh). zagraliśmy kilkanaście koncertów (między innymi w sławetnym klubie „szarłat”) i nagraliśmy materiał, który NIE ujrzał, oczywiście, światła dziennego. potem michał wyjechał gdzie indziej…

bp akustik blus

nudząc się okrutnie jeździłem znów grać samemu lub z przydrożnie napotkanymi muzykami. i pewnego roku grając wraz z pawłem ostafilem w pińczowskim pubie „galeria” zaprosiłem do współgrania kapelę tak blues, którą nota bene poznałem, jako zwycięzców, podczas festiwalu bluesowego w ostrowcu (któremu jurorowałem).

chłopaki przyjechali, zagrali, jak trzeba, potem (a może przedtem) było jeszcze granie w „szarłacie”. koniec końców tak blues się rozleciał (bębniarz miał problemy z koleżanką jeszcze wówczas niemałżonką). a ja za namową (…) skontakciłem się z gitarzystą lekko powyżej wzmiankowanego tak bluesa – pawłem śmiglarskim. tak[:)] rozpoczął się okres wytężonych prób i mnóstwa koncertów. błyskawicznie przygotowaliśmy materiał i po pewnym czasie graliśmy na tyle dużo i na tyle wszędzie, że bałem się otworzyć lodówkę…

dorwaliśmy kontrakt z browarami tyskimi i przez prawie rok objeżdżaliśmy punkty tyskiego na obszarze kilkudziesięciu tysięcy kilometrów kwadratowych.

w tym czasie’śmy: wypili hektolitry różnych napojów, objechali (w przenośni) ziemię, przejechali dzika, zobaczyli ufo, droga z wrocławia do kielc wyniosła nam 600 km, zagrali z recydywą, easy rider, killersami, jurkiem styczyńskim, martyną jakubowicz, pwałem ostafilem, obstawą prezydenta, byli rezydentami (wraz z sebkiem riedlem) w sielpi, nagrali studyjne materiały (radio kielce, radio fama, radio delta – katowice), wydali kasetę oraz dwie płyty kompaktowe i nawet już nie pamiętam co tam jeszcze…

potem każdy z nas zajął się zupełnie czym innym…

mbd

i znowu grałem sobie samotrzeć

zespół pieśni i tańca tequilla

przez czas jakiś mieszkałem w teatrze im. żeromskiego w kielcach, w tym też czasie swoje podwoje otwarła dziurka, a w dziurce jak to w dziurce – różne modele pojawiały się. wśród nich igor biesaga (gitarzysta i śpiewak) oraz rafał puchała (miłośnik bluesa i harmonijkarz). postanowiliśmy coś z tak pięknie rozpoczętym dniem począć i poczęliśmy zespół pieśni i tańca tequilla w składzie igor „ajgor” biesaga (gitara, zaśpiewy), rafał „puchał” puchała (blusowa didżejka, w porywach zaśpiew i organki) oraz marek „babcia” dubeltowicz (zaśpiew, organki, gitara).

639_1174860890599_o 639_1174860912843_o

pograliśmy, oj pograliśmy po wielokroć.

13043793_1185989138078404_3918157503386884086_n 13102693_1186014561409195_4285673681078927250_n

co czwartek w dziurce odbywały się wieczorki bluesowe, co poniedziałek w knajpie katharsis (właściwie dla dresików) graliśmy bluesa, byliśmy stałymi muzycznymi gośćmi maratonu, jazzu i takich tam różnych…

heven blus

wojtek stachurski, z którym tęgo sobie onegdaj spożywałem napoje wspomagające, stwierdził, że pamięta heaven blues, i dlaczego ja z tym nic nie robię…

no i zrobiłem, pierwsze próby odbyły się w październiku i listopadzie 2003. skład nieco się zmieniał przewinęli się m.in.: michał sieradzan – bas, malina – gitara. rozpoczęliśmy działania, by wiosną 2004 w składzie – stasiu „stanley” papka – bas, igor „ajgor” biesaga – gitara, wojtek stachurski – różne takie, co bębenkują i ja na gitarze, organkach i ze śpiewem na ustach – zagrać na dniach opatowa. różne ciekaaaaawe wspomnienia z owym się wiążą, ale efekt był taki, że ze stanleyem to myśmy się rozstali, a zagrali z „ajgorem” i waldkiem gębskim (przypominam – saksofon) w kieleckim wdk.

w końcu stwierdziliśmy, że trzeba zebrać jakiś stały zestaw osobowy, czego efektem była ekpia złożona z daniela „mazurka” mazurkiewicza – klawisze, mirka „łondera” ziombera – bas, michała „młodego” stachurskiego – bębny, igora „ajgora” biesagi – gitara akustyczna, zaśpiewy, marka „babci” dubeltowicza – śpiewanie, organki, gitara elektryczna.

ekipa wytrzymała ze sobą około roku grając w tym czasie koncerty i nagrywając w kieleckim radiu płytę koncertową z udziałem publiczności…

potem „ajgor” pojechał do austrii, „mazurek” do europy, „łonder” sprzedał bas, „młody” zajął się graniem jazzu, a ja zniknąłem w kosmos…

marek „babcia” dubeltowicz

po kilku latach posuchy muzycznej postanowiłem na nowo wynurzyć się z niebytu. okazjonalne występki dla znajomych bliższych i dalszych i nieznajomych od znajomych, cykliczne koncerto-audycje w nieistniejącym już pubie odjazzd, systematyczne przestępstwa muzyczne w prowadzonej przez nas kanjpce „art-KREDENS”…
z jackiem janeckim pomysł na wspólne grania (od pewnego czasu uskuteczniane w różnych miejscach: świeże powietrze, „moto-stodoła” na kieleckich herbach, kielecki pub „woor”).

babciablus i goście

17 października 2011 w kieleckim woor’ze odbył się festyn muzyczny o nazwie „26 lat bluesa w kielcach – babciablus i goście”. podobało się jak grali:
włodek „kinior” kiniorski – saksofon, waldek gębski – saksofon, jacek janecki – gitara, paweł niedźwiedź – klawisze + gitara elektryczna, piotr fuczyk – bębny, zaśpiewała alicja rozborska, ja zaś udzieliłem się głosowo, organkowo i 12-strunniegitarowo…

nowarzecz

po kilku wystąpieniach pod szyldem babciablus i goście ukonstytuował się właściwie stały skład tych dokonań (marek „babcia” dubeltowicz – voc, 12-g, hca; paweł niedźwiedź – g; piotr „funek” fuczyk – dr; marek „diabeł” gawęcki – bg), co przełożyło się na usankcjonowanie tegoż pod nazwą nowarzecz. zagralim kilka sztuk, by na nowo narodził się…

heaven blues

po licznych zapytaniach od przedstawicieli różnych warstw społecznych: ale co z heaven bluesem, oraz zapytaniach skierowanych do członków założycieli heaven blues’a reaktywowałem tenże, by we wrześniu odnowiony heaven blues zagrał w środzie wielkopolskiej….

potem pojawiły się propozycje zagrania tu i ówdzie…

od marca 2014 roku nastąpiła roczna przerwa techniczno-konserwacyjna, aby w marcu 2015 wystąpić w bohomas lab (jeszcze przy bodzentyńskiej), potem był jeszcze pińczowski piknik bluesowy…

limit blues

epizodycznie. nagrałem z limit bluesem raptem 3 płyty…

blus minus 50

z alicją białek-rozborską graliśmy swego czasu w woorze (a 600 lat temu w sabacie wraz z nocną zmianą bluesa). nic zatem dziwnego, że w pewnym momencie trzeba się było spotkać i coś wspólnie wykombinować. zestaw w składzie: alicja (śpiew), rafał piwowarczyk (gitara na 6 strun), jacek klesyk (hammond, organki) i ja (gitara 12 strun, śpiew, organki) wykonał katorżniczą pracę opracowania kilkunastu pieśni autorstwa mego i pawła wawrzeńczyka (limit blues) i zagrał w czerwonym fortepianie…

zaowocowało to tym, że znów pojawiło się

babciablus i goście

czyli cykliczne wieczory w czerwonym fortepianie. wraz ze mną na scenie pojawili się waldek gębski (sax), rafał piwowaczyk (gitara), paweł nie niedźwiedź (gitara), jacek klesyk (organki, cyja), arek rogal rogalski (organki), jacek janecki (gitara)…

krótka przygoda z filmem

jakiś czas temu zgłosiła się do mnie iza żuławnik z prośbą o oprawę muzyczną jej filmów





potem dostała wyróżnienie na przeglądzie filmów dokumentalnych w kielcach

jam session

to kolejne przedsięwzięcie łączące kilku muzyków. tym razem jest to radosna brzdąkanina bluesowa i okołobluesowa, w której brali udział m.in.: jacek klesyk (hammond i instrumenty różne), arek rogal rogalski (organki i instrumenty różne), paweł niedźwiedź (gitara, czasem hammond). czasami pojawiali się marek diabeł gawęcki (bas) i piotr funek fuczyk (bębny) i wówczas dochodziło do krótkotrwałej reaktywacji nowarzeczy.

początkowo jam session odbywały się w taboo ul. św leonarda (knajpa już nie istnieje), potem w słynnej santanie przy czerwonego krzyża. teraz cośrodowe spotkania bluesowo-elektryczne i copiątkowe bluesowo-akustyczne przeniosły się do blues&jazz chicago przy słowackiego…

a ciąg dalszy niewątpliwie nastąpi….